czwartek, 30 listopada 2017

Andrzeju, Andrzeju dziewcząt (i chłopców) dobrodzieju...

Czwartku nie mogliśmy się doczekać, bo to przecież andrzejki. Każdy przygotował wróżbę, którą przeprowadził w klasie. Ile było emocji i śmiechu. Najwięcej radości sprawił nam chyba Alan, ponieważ przyniósł ciasteczka z wróżbą. Bardzo chcieliśmy się dowiedzieć, kim zostaniemy w przyszłości. Niektórzy byli zadowoleni z wylosowanej kartki z nazwą zawodu, a inni mniej. Nasza pani wylosowała, że zostanie elektrykiem, ale my nie pozwolimy na to, bo przecież jest naszą panią. Kiedy przyszedł czas na poznanie imienia przyszłej sympatii, tak jakoś zrobiło się cicho. Ta cisza przerywana była okrzykami, gdy zostało wylosowane imię chłopca lub dziewczynki z klasy. Podobnie było, gdy prowadziliśmy nasze buty do wyjścia. Okazało się, że pierwszy za drzwi wyszedł but Filipa i już wiemy co to znaczy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz